Decyzja o likwidacji huty w Irenie nie zapadła pochopnie. W drugiej połowie lat 80. XIX wieku przemysł metalowy w Królestwie Polskim znalazł się w bardzo trudnej sytuacji, ponieważ już w 1886 roku wprowadzono wysokie cło na dostawy rudy żelaza. Wydobycie tego surowca oraz węgla na terenie dzisiejszej Ukrainy było o ponad 30% tańsze niż w Kongresówce, dlatego polscy przedsiębiorcy coraz chętniej inwestowali swój kapitał w różnych rejonach Imperium Rosyjskiego, głównie w Donbasie i na Katerynosławszczyźnie.

W końcu lat 80. do maleńkiej wsi Kamieńskie nad Dnieprem przeniesiono warszawskie Zakłady Metalurgiczne i utworzono polsko-francusko-belgijską spółkę Południowo-Rosyjskie Dnieprowskie Towarzystwo Metalurgiczne. Pod kierownictwem genialnego polskiego inżyniera lgnacego Jasiukowicza pod Katerynosławniem wybudowano wielki kombinat hutniczy, a wraz z nim fabryczne miasto. Tak powstawało zagłębie przemysłowe nazywane później „Kalifornią Rosji”.

Inwestycja ta mogła być zrealizowana dzięki Władysławowi Laskiemu, który w owym czasie był dyrektorem Międzynarodowego Banku Komercyjnego w Petersburgu i udzielił Towarzystwu kredytu w wys. pół miliona rubli. Tenże Władysław Laski — jak pamiętamy — od 1880 roku był właścicielem dóbr ostrowieckich i Huty Irena.

Dlaczego piszę o fabrykach żelaza w Rosji?
Z jednego powodu. Znajdowały się tam ogromne złoża taniej rudy i węgla, dobrze rozwinięta kolej, ale brakowało hutników. Doświadczona kadra inżynierska i wykwalifikowani robotnicy pracowali w fabrykach Królestwa Polskiego. Kiedy je zamykano szansą na nowe lepsze życie dla tysięcy robotników i ich rodzin była dobrze płatna praca w polskich hutach na terenie Rosji, m.in. w Kamieńskie.

Na początku lat 90. XIX wieku pracowało tam ponad tysiąc Polaków i stanowili oni 80% ogółu ludności. Naddnieprzański ośrodek przemysłowy rozwijał się w zawrotnym tempie. W 1913 roku Kamieńskie było już miastem liczącym ponad 40 tys. mieszkańców, z czego 35% to byli robotnicy i ich rodziny przybyłe z Królestwa Polskiego. Pracowali głównie przy produkcji i walcowaniu stali. W koloniach polskich żyło się dostatnio, funkcjonowały szkoły elementarne i gimnazja, kluby sportowe, towarzystwa kulturalne, szpitale, ochronki dla dzieci i parafie katolickie z piękny mi świątyniami - zarówno w Kamieńskiem, jak sąsiednim Ekaterinosławiu (łącznie 14 tys. parafian). Opiekunem diaspory był niezmordowany Ignacy Jasiukowicz.

W 1889 roku zamknięto zakłady produkcyjne w Irenie. Część załogi wyjechała do Ostrowca, by podjąć pracę w tamtejszej hucie, a pozostali postanowili szukać szczęścia za wschodnią granicą Królestwa Polskiego i wraz z rodzinami osiedlili się nad Dnieprem. Ponieważ nie są znane akta carskich służb granicznych z końca XIX i początku XX wieku nie wiemy, ilu robotników dawnej fabryki w Irenie wyjechało za chlebem do „rosyjskiej Kalifornii”. Pewne jest tylko to, że nie wszyscy wrócili stamtąd po wybuchu rewolucji bolszewickiej 1917 roku.

Osadnicy zaczęli masowo opuszczać tereny wschodniej Ukrainy w obawie o własne życie. Trwała wojna domowa. Komuniści zamykali i profanowali świątynie, przekształcając je w kluby taneczne albo szkoły marksizmu i leninizmu. Wzmagał się terror i prześladowania ludności napływowej polskiego pochodzenia. W 1936 roku władze Związku Radzieckiego zmieniły nazwę miasta na Dnieprodzierżyńsk, honorując w ten sposób Feliksa Dzierżyńskiego, jednego z najbardziej krwawych oprawców bolszewickich. Po powrocie do Polski wielu osadników z żalem i tęsknotą wspominało Kamieńskie, jako „raj utracony”, bo była to ich druga wyśniona ojczyzna.

W archiwum rodzinnym Wiesława Bzymka z Zaklikowa zachowały się
57 views

Kamieńskie to była ich Ameryka - Nowa Gazeta Zaklikowska NR 1 (3) 2017 - 1/5

Uploaded 4 years ago

Decyzja o likwidacji huty w Irenie nie zapadła pochopnie. W drugiej połowie lat 80. XIX wieku przemysł metalowy w Królestwie Polskim znalazł się w bardzo trudnej sytuacji, ponieważ już w 1886 roku wprowadzono wysokie cło na dostawy rudy żelaza. Wydobycie tego surowca oraz węgla na terenie dzisiejszej Ukrainy było o ponad 30% tańsze niż w Kongresówce, dlatego polscy przedsiębiorcy coraz chętniej inwestowali swój kapitał w różnych rejonach Imperium Rosyjskiego, głównie w Donbasie i na Katerynosławszczyźnie.

W końcu lat 80. do maleńkiej wsi Kamieńskie nad Dnieprem przeniesiono warszawskie Zakłady Metalurgiczne i utworzono polsko-francusko-belgijską spółkę Południowo-Rosyjskie Dnieprowskie Towarzystwo Metalurgiczne. Pod kierownictwem genialnego polskiego inżyniera lgnacego Jasiukowicza pod Katerynosławniem wybudowano wielki kombinat hutniczy, a wraz z nim fabryczne miasto. Tak powstawało zagłębie przemysłowe nazywane później „Kalifornią Rosji”.

Inwestycja ta mogła być zrealizowana dzięki Władysławowi Laskiemu, który w owym czasie był dyrektorem Międzynarodowego Banku Komercyjnego w Petersburgu i udzielił Towarzystwu kredytu w wys. pół miliona rubli. Tenże Władysław Laski — jak pamiętamy — od 1880 roku był właścicielem dóbr ostrowieckich i Huty Irena.

Dlaczego piszę o fabrykach żelaza w Rosji?
Z jednego powodu. Znajdowały się tam ogromne złoża taniej rudy i węgla, dobrze rozwinięta kolej, ale brakowało hutników. Doświadczona kadra inżynierska i wykwalifikowani robotnicy pracowali w fabrykach Królestwa Polskiego. Kiedy je zamykano szansą na nowe lepsze życie dla tysięcy robotników i ich rodzin była dobrze płatna praca w polskich hutach na terenie Rosji, m.in. w Kamieńskie.

Na początku lat 90. XIX wieku pracowało tam ponad tysiąc Polaków i stanowili oni 80% ogółu ludności. Naddnieprzański ośrodek przemysłowy rozwijał się w zawrotnym tempie. W 1913 roku Kamieńskie było już miastem liczącym ponad 40 tys. mieszkańców, z czego 35% to byli robotnicy i ich rodziny przybyłe z Królestwa Polskiego. Pracowali głównie przy produkcji i walcowaniu stali. W koloniach polskich żyło się dostatnio, funkcjonowały szkoły elementarne i gimnazja, kluby sportowe, towarzystwa kulturalne, szpitale, ochronki dla dzieci i parafie katolickie z piękny mi świątyniami - zarówno w Kamieńskiem, jak sąsiednim Ekaterinosławiu (łącznie 14 tys. parafian). Opiekunem diaspory był niezmordowany Ignacy Jasiukowicz.

W 1889 roku zamknięto zakłady produkcyjne w Irenie. Część załogi wyjechała do Ostrowca, by podjąć pracę w tamtejszej hucie, a pozostali postanowili szukać szczęścia za wschodnią granicą Królestwa Polskiego i wraz z rodzinami osiedlili się nad Dnieprem. Ponieważ nie są znane akta carskich służb granicznych z końca XIX i początku XX wieku nie wiemy, ilu robotników dawnej fabryki w Irenie wyjechało za chlebem do „rosyjskiej Kalifornii”. Pewne jest tylko to, że nie wszyscy wrócili stamtąd po wybuchu rewolucji bolszewickiej 1917 roku.

Osadnicy zaczęli masowo opuszczać tereny wschodniej Ukrainy w obawie o własne życie. Trwała wojna domowa. Komuniści zamykali i profanowali świątynie, przekształcając je w kluby taneczne albo szkoły marksizmu i leninizmu. Wzmagał się terror i prześladowania ludności napływowej polskiego pochodzenia. W 1936 roku władze Związku Radzieckiego zmieniły nazwę miasta na Dnieprodzierżyńsk, honorując w ten sposób Feliksa Dzierżyńskiego, jednego z najbardziej krwawych oprawców bolszewickich. Po powrocie do Polski wielu osadników z żalem i tęsknotą wspominało Kamieńskie, jako „raj utracony”, bo była to ich druga wyśniona ojczyzna.

W archiwum rodzinnym Wiesława Bzymka z Zaklikowa zachowały się